Ponieważ w Płocku bywamy niemal każdego roku, mam wrażenie, że również co roku odwiedzamy płocką katedrę. To jest jednak złudzenie i o ile kilka lat temu była to prawda, to jednak od pewnego czasu wcale tak często do miejsca pochówku Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego nie zachodzimy. To dlatego właśnie wydawało mi się, że bardzo dobrze pamiętam czasy, kiedy wejście do ich krypty grobowej było zamknięte, ale zawsze oświetlone, a potem przez dłuższy czas, żeby włączyć oświetlenie, trzeba było wrzucić monetę! Na tym się moja świadomość zatrzymała i dlatego kiedy w sobotę 26 sierpnia zaszliśmy do wnętrza płockiej katedry, ogromnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że wejście do grobowca obu piastowskich władców było otwarte. Ba, całe miejsce było też oświetlone. Po raz pierwszy w życiu znalazłem się w bezpośrednim kontakcie z tablicą nagrobną, tudzież w bliskości z dekoracją całego wnętrza!
Kto zna moje poglądy, choćby z lektury tego bloga, ten wie, że fascynują mnie początki. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego są wśród nas ludzie, którzy z pogardą wypowiadają się o nauczaniu historii starożytnej, przeciwstawiając mu niedobór informacji na temat historii najnowszej. Oczywiście jest dużo racji w tym, że w programie szkolnym historii jest tyle materiału, że wielu nauczycieli nie radzi sobie z dojściem do historii najnowszej, która wszak bezpośrednio wyjaśnia sytuację, w jakiej się obecnie znajdujemy, ale wg mnie cały sens nauczania historii jako przedmiotu szkolnego polega na uświadomieniu prostego faktu, że rzeczy nie biorą się z niczego, że mają przyczynę, a te przyczyny miały również swoje przyczyny. Nie chcę się tu wdawać w wywody filozoficzne, ponieważ nie mogę też powiedzieć, że rozwój dziejów jest linearny i przewidywalny. Nasze dzieje są pełne "czarnych łabędzi" w ujęciu Nicholasa Taleba, a więc fenomenów, których nikt się nie spodziewa. Dlatego historia nie powinna służyć budowaniu systemów do wygrywania w toto-lotka, bo to nigdy nie wyjdzie, ale mimo wszystko stanowi ogromny katalog ludzkich doświadczeń, z których powinniśmy przynajmniej spróbować skorzystać.
Studiowanie najstarszych dziejów ludzkości służy obserwacji pewnych uniwersalnych i ponadczasowych mechanizmów psychologicznych i socjologicznych stojących za ludzkimi działaniami i reakcjami. Dla miłośników historii poznawanie faktów z przeszłości jest oczywiście wynikiem fascynacji nimi dla nich samych, wartością samą w sobie, co tez jest pozytywne, ale musimy sobie zdać sprawę z niebezpieczeństwa, jakie ze sobą niesie taki miłośnik przeszłości w roli nauczyciela historii. Powiada się, że jedną z najważniejszych ról nauczyciela jest zarażenie uczniów swoją pasją. Zgadzam się z tym, ale wśród miłośników swoich przedmiotów zdarzają się tacy fanatycy, którzy nie są w stanie pojąć, że ktoś może ich entuzjazmu nie podzielać. Sam przeszedłem ten etap, więc wiem o czym mówię.
Piszę o tym wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze, pisząc o fascynacji początkami, chcę wyjaśnić mój sentyment do katedry płockiej i generalnie do stylu romańskiego w Polsce. Styl romański bowiem to po prostu pierwsze znaki zachodniej cywilizacji na naszych ziemiach. Na tle drewnianych wsi, drewnianych grodów i nieprzebranych ostępów leśnych pokrywających nasze ziemie, te pierwsze murowane budowle sakralne były zwiastunami i forpocztami zupełnie nowej jakości życia. Nie oceniam, czy lepszej, czy gorszej, ale innej. Ponieważ autentycznych budowli romańskich nie zachowało się tak wiele, a nawet te nieliczne, które nadal mamy, jak właśnie choćby katedra w Płocku, uległy późniejszym kontaminacjom, czy to gotyckim, częściowo renesansowym, że nie wspomnę o baroku, który zapaskudził wszystko co stare i oryginalne. Jednym słowem, kocham budownictwo romańskie w Polsce.
Drugi powód, dlaczego tak się rozwodzę na temat nauczania historii, to ostatnie reformy w programie, w którym okrojono informacje o wojnach Bolesława Krzywoustego z cesarzem Henrykiem V. Krytycy tego kroku, głównie z prawej strony polskiej sceny politycznej, lamentują, że oto "lewacy" tak chcą wybielić Niemców, że eliminują z programu nauczania te elementy, w których Polacy musieli się przed nimi bronić. I tutaj właśnie wychodzi zupełnie inne podejście do roli historii jako przedmiotu szkolnego. Endecko-komunistyczne założenie było i, jak się okazuje, nadal jest, że historia stosunków polsko-niemieckich to jedno pasmo niemieckiej agresji na Polskę, która przez całą historię jest niewinną ofiarą. Tyle, że to co się działo podczas II wojny światowej, czy zaborów, niekoniecznie wiąże się z polityką cesarzy rzymskich (podkreślmy to) roszczących sobie prawo do władzy uniwersalnej wobec władców, których uważali za swoich wasali! Wojny pierwszych Piastów z Niemcami nie miały nic wspólnego z obroną tożsamości narodowej! Były to konflikty szefów organizacji zbrojnych o strefy wpływów. Kiedy Henryk V najeżdżał na ziemie Bolesława Krzywoustego, rozumował tak, że oto to jakieś peryferyjne książątko nie chce się podporządkować mojej woli, więc idę go ukarać. Tymczasem rodowity Niemiec, Otto z Bambergu, stał po stronie Bolesława Krzywoustego i nie czuł z tego powodu żadnego dysonansu ani rozdarcia narodowościowego. Wcześniej zarówno Bolesław Chrobry, jak i Mieszko II czuli się uprawnieni do prowadzenia aktywnej polityki na terenie dzisiejszych Niemiec, bo po prostu czuli się częścią tego świata. To wcale nie znaczy, że czuli się Niemcami, ale po prostu generalnie myślenie było inne. Tymczasem są dziś tacy, którzy chcą prosto wykładać, że zawsze byli po prostu ludzie o silnym poczuciu tożsamości narodowej i te poczucia pozostawały ze sobą w odwiecznym konflikcie.
Bolesława Krzywoustego z całą pewnością nie powinniśmy wymazywać z programu szkolnego, ponieważ nie zrozumielibyśmy, dlaczego przez dwa kolejne stulecia Polska stanowiła konglomerat niezależnych ksiąstewek. Nie zrozumielibyśmy też, dlaczego mimo rozbicia dzielnicowego, zachowała się świadomość jakiejś wspólnoty politycznej, która doprowadziła do zjednoczenia części ziem polskich.
O początkach państwa polskiego napisano grube tomy i jestem przekonany, że każde kolejne pokolenie historyków napisze o nich na nowo po swojemu, dlatego nie będę się już nad nimi rozwodził. Faktem bezspornym natomiast pozostaje to, że w sobotę 26 sierpnia przed południem, wybraliśmy się z Agnieszką do katedry i oto po raz pierwszy w życiu podszedłem tak blisko do grobowca Władysława Hermana i jego syna Bolesława Krzywoustego, czyli władców, który z Płocka uczynili de facto swoją stolicę.
Przy okazji okazało się (nie po raz pierwszy oczywiście, choć zawsze uważam, że jest inaczej), że moja pamięć jest zawodna. Otóż jakoś tak mi się wydawało, że za każdym razem, kiedy jesteśmy w Płocku, a bywamy co roku, odwiedzam katedrę i grób Piastów. Dlatego byłem przekonany, że jeszcze w roku poprzednim kaplica z miejscem ich pochówku była zamknięta, a żeby zapaliło się w niej światło, trzeba wrzucić monetę. Podzieliłem się tą refleksją na Facebooku, na co po kilku miesiącach pojawił się komentarz podpisany "ksiądz Stefan", którego autor twierdził, że kaplica jest otwarta co najmniej od 7 lat. Owym autorem okazał się sam proboszcz płockiej katedry ks. Stefan Jan Cegłowski, a do mnie dotarło, że faktycznie od kilku lat dochodziłem do wniosku, że skoro odwiedziłem Krzywoustego w zeszłym roku, to w tym mogę sobie darować. I na tej zasadzie to się mogło ciągnąć przez te siedem lat.
Wychodząc z płockiej katedry lubię sobie pooglądać "komiks", czyli serię płaskorzeźb na drzwiach frontowych (podobna historyjka obrazkowa znajduje się na bardziej znanych "drzwiach gnieźnieńskich"). Niestety w Płocku to nie jest oryginał. Te wykonane w Magdeburgu w latach 1152-1154 na zamówienie biskupa płockiego Aleksandra z Molonne, w 1262 r. (prawdopodobnie) zostały zrabowane przez Rusinów i wywiezione do Nowogrodu, gdzie zamontowano je w soborze św. Sofii.
Jola z Jarkiem mieli to szczęście i trochę popodróżowali po Rosji i Ukrainie w czasach, w których to było możliwe, m.in. odwiedzili Nowogród i oryginalne "drzwi płockie" widzieli. Jak Jarek opowiadał, z trudem utrzymywał język za zębami, kiedy przewodnik z uporem powtarzał "nowogrodzkije wrata".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz