Po wypiciu kawy przy stoliku na ulicy Duomo, podeszliśmy do samej katedry. Już w perspektywie tej ulicy mogliśmy, a właściwie moglibyśmy podziwiać część jej fasady oraz stojące przed nią baptysterium, gdyby nie dźwig, który prawdopodobnie był potrzebny do jakiś robót remontowych przy tym ostatnim, i który po prostu psuł cały widok! Nie był to zresztą pierwszy taki przypadek, bo w innych włoskich miastach też trafialiśmy na jakieś współczesne maszyny szpecące historyczny krajobraz.
Weszliśmy do najpierw parmeńskiej katedry, co okazało się posunięciem bardzo dla naszego planu zwiedzania korzystne, bo kiedy po obejściu głównego wnętrza świątyni zeszliśmy do kaplicy znajdującej się pod nim (po tylu wizytach we włoskich kościołach bylibyśmy wręcz rozczarowani, gdybyśmy nie znaleźli dolnego poziomu) mężczyzna pełniący rolę porządkowego zaczął wypraszać wszystkich zwiedzających. Nie wiem, czy w ogóle katedrę na kilka godzin zamykano, czy też pozbywano się turystów, żeby nie przeszkadzali we mszy. Tak czy inaczej, gdybyśmy zdecydowali się najpierw na baptysterium, albo spędzili więcej czasu przyglądając się pałacowi biskupiemu i katedrze z zewnątrz, pewnie do środka byśmy nie już nie weszli.
Parmeńską bazylikę katedralną pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP (Santa Maria Assunta, czyli dosłownie Świętej Maryi Wniebowziętej) zaczął budować w 1074 r. biskup hrabia Guibodo na miejscu kościoła z czasów wczesnochrześcijańskich, którego nie dało się odbudować po pożarze w 1054 r. Jak to w historii kościołów bywa, średniowieczny budynek dekorowano i przerabiano w późniejszych czasach, w związku z czym możemy w parmeńskiej katedrze podziwiać fresk na wewnętrznej części kopuły ilustrujący nic innego jak właśnie wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, oraz szereg fresków autorstwa Lattanzio Gambary, przedstawiających sceny ze Starego Testamentu oraz z życia Jezusa. Nie możemy przecież zapomnieć, że w czasach renesansu nadal wielu ludzi nie potrafiło czytać, a jeśli potrafiło, to jeśli byli wiernymi katolikami, to po Biblię raczej nie sięgali. Malowidła i (płasko)rzeźby w świątyniach nadal więc pełniły rolę "Biblii ubogich", czyli rodzaj budującego komiksu.
Obok dzieł renesansu można podziwiać dzieła starsze, np. reliefy Benedetto Antelamiego z XII wieku, w których artysta demonstruje swój oryginalny styl już różniący się od sztuki romańskiej, w którym znawcy dopatrują się zapowiedzi gotyku. Znawcy z całą pewnością mieliby zajęcie na kilka, jeśli nie więcej, dni na szczegółowe studia dzieł w poszczególnych kaplicach bocznych i krypcie.
Po wyjściu z katedry podeszliśmy na kilka minut pod pałac biskupi (Palazzo Vescovile) naprzeciwko. Najstarszą jego część zbudował biskup Pietro Cadalo (łac. Cadalus) w połowie XI w. zanim cesarz Henryk IV posadził go na tronie papieskim jako Honoriusza II (do historii przeszedł jako antypapież, zm. w 1072 r.). Jak widzimy, niemiecki król manipulował tym stanowiskiem jeszcze przed sporem z Hildebrandem, czyli Grzegorzem VII.
Z Piazza Duomo udaliśmy się na tyły katedry, gdzie przy kolejnym placu, Piazzale S. Giovanni, chcieliśmy zobaczyć kościół św. Jana Ewangelisty z początków XVI w. Faktycznie udało się, ale tylko z zewnątrz, ponieważ renesansowa świątynia była zamknięta na cztery spusty. W związku z tym bocznymi uliczkami obeszliśmy niewielki kwartał zabudowań i znaleźliśmy się na tyłach baptysterium, czyli inną drogą wróciliśmy na plac katedralny.
Imponująca budowla górująca nad katedrą i dominująca pejzaż placu (takie było przynajmniej moje wrażenie) jest dziełem wspomnianego już Benedetto Antelamiego, który, jak już wiemy, łączył elementy romańskie z nadchodzącymi gotyckimi.Wstęp do tej wieży zbudowanej na planie ośmiokąta kosztował 12 euro, więc doszliśmy do wniosku, że będzie to poważne nadszarpnięcie naszego dziennego budżetu. Tymczasem mój wzrok przyciągnęła turystka, która podeszła do szeroko otwartych drzwi i zrobiła kilka zdjęć wnętrza. Zachęcony jej przykładem zrobiłem dokładnie to samo. Myślę, że straciłem jedynie widok na ścianie, w której owe drzwi się znajdowały, ponieważ całą resztę widać było bardzo dobrze. A zajrzeć było z pewnością warto, ponieważ wszystkie ściany wewnętrzne są ozdobione bajecznie pięknymi freskami.
Po ponownymi i już ostatecznym opuszczeniu Piazza Duomo, ruszyliśmy w kierunku parkingu, ale przed nim stał przecież Palazzo Pilotta, a tam jednak postanowiliśmy wejść po niezwykle zachęcającej rekomendacji pani spotkanej pod pomnikiem Garibaldiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz