piątek, 12 lipca 2019

Łódź, czyli etap pierwszy

Jeszcze wczoraj rano byłem w pracy, ale o 15.00 wyruszyliśmy całą rodziną do Łodzi. Znam tę trasę od 28 lat i potrafię się w dziecięcy sposób cieszyć ze zmian jakie nastąpiły w czasie i komforcie jazdy. Wygodna i szybka trasa S8 pozwala na pokonanie drogi, która kiedyś zajmowała czasami ponad 5 godzin, w 3,5 godziny, a nawet w jeszcze krótszym czasie. Ponieważ jednak są wakacje, nie spieszyliśmy się specjalnie i zaraz za Warszawą zatrzymaliśmy się w MacDonaldzie, gdzie nasze dzieci zjadły coś bardzo niezdrowego, a my wypiliśmy po kawie.

Ok. siódmej wieczór dotarliśmy do Łodzi, gdzie po rozpakowaniu się w mieszkaniu szwagra, udaliśmy się na Piotrkowską, gdzie umówiliśmy się z naszymi przyjaciółmi, z którymi znamy się od czasów studenckich. Nie wyszło spotkanie z Piotrem, kolegą z liceum, który specjalnie przyleciał ze Stanów do Łodzi, żeby nagrać płytę ze swoją starą kapelą, którą wraz z kolegami postanowił reaktywować. Chodzi o grupę Blitzkrieg. O 18.30 mieli próbę, a czas Piotra w Polsce jest ograniczony.

Do centrum podrzuciła nas bratanica Agnieszki, która jechała na siłownię - jak się okazało w budynku Centralu. I tu nastąpiło pierwsze zaskoczenie. "Co oni zrobili z 'moim' Centralem?" - pomyślałem, ale zaraz potem skoncentrowałem się na rozmachu architektonicznym "stajni jednorożców", czyli wielkiemu zespołowi przystanków tramwajowych na Mickiewicza między Piotrkowską a Aleją Kościuszki. Umówiliśmy się ze znajomymi w Off-Piotrkowska, ale spotkaliśmy ich na ławce przed wejściem do tego miejsca, w którym nigdy nie byłem. Stwierdzili, że to nie dla nas, bo średnia wieku w tych knajpkach wygląda na poniżej trzydziestki. Poszliśmy więc dalej.

Piotrkowską niby rozpoznaję bez problemu, ale w czasach kiedy mieszkałem w Łodzi nie było tej magii, jaką się wyczuwa obecnie. Nastąpiła fantastycznie pozytywna zmiana. Na tej ulicy się żyje! Przy obecnych temperaturach można odnieść wrażenie, że jest się na wakacjach we Włoszech.

Nazwy obecnych restauracji i knajpek nic mi nie mówią, dlatego nie zapamiętałem nawet nazwy tej, w której ogródku usiedliśmy. W każdym razie można tam zapalić sziszę, ale z tego nie skorzystaliśmy. Po jednym drinku poszliśmy dalej. Mnie najbardziej przypadła do gustu atmosfera w "Pijalni wódki i piwa", gdzie spędziliśmy trochę czasu, po czym udaliśmy się na tramwaj.

Tymczasem małe rozczarowanie spowodowało odkrycie, że Andrzeja i potem Tuwima nie jeżdżą już tramwaje. Potem fakt, że zamiast niegdyś znanego w mieście "Balatonu" (restauracji) jest banalna "Stokrotka". Ale to są niewiele znaczące szczegóły. Generalnie łódzkie zmiany mi się podobają!

Na Alei Kościuszki nastąpiło śmieszne zamieszanie. Otóż Jola z Jarkiem i Grażyna z Jackiem udali się na przystanek tramwajowy w celu udania się na Teofilów, a my na kierunek przeciwny. Wkrótce odkryliśmy jednak, że są umieszczone po innych stronach Andrzeja niż w czasach naszej młodości! Ja w Łodzi bywam raz w roku i najczęściej nie korzystam z tramwajów. Jola z Jarkiem bywają średnio raz w miesiącu, a Jacek nigdy się z Łodzi nie wyprowadził! Dlaczego oni również popełnili ten błąd? Ale o wiele bardziej ciekawa jest odpowiedź na pytanie dlaczego ktoś dokonał takiej zmiany w układzie przystanków!

Element edukacyjny naszej wizyty w Łodzi polegał na tym, że wykorzystałem rady znajomych z Facebooka, którzy poradzili mi zainstalowanie aplikacji do zakupu biletów komunikacji miejskiej. Przy pomocy telefonu komórkowego kupiłem więc dwa bilety 40-minutowe i dotarliśmy tramwajem, a potem nocnym autobusem do mieszkania szwagra. Wygodne rozwiązanie.

Ela wysadziła nas na Mickiewicza przy Wólczańskiej. 


  "Stajnia jednorożców". Mnie się podoba!





 I pomnik jednorożca!
 W tej kamienicy byłem kiedyś na fajnej imprezie o kolegi Ryśka po zaliczeniu z psychologii.

 Off, którego progu nie przekroczyliśmy z powodu ejdżystowskich fobii (au rebours!)


  Tu się kiedyś stało w dłuuuugiej kolejce po lody. Wycięli drzewa, a po lodach nie ma śladu.




 Z Jolą i Grażyną.





W "Pijalni wódki i piwa" (sama nazwa powala)


A tutaj w latach 80. XX wieku była legendarna łódzka mordownia "Pod kuflem" :) 
To zdjęcie rogu Andrzeja i Alei Kościuszki zrobiłem już z właściwego przystanku, który w jakiś niepojęty dla mnie sposób przeniesiono na drugą stronę ulicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz